Co słychać na naszym "chorzowskim podwórku" w temacie postępującej betonozy po ostatnim ukamieniowaniu rynku i zalaniu betonem ok.2000 m2 strefy rekreacji i placu zabaw na kampusie Uniwersytetu Śląskiego za jedyny milion złotych.

No cóż niestety jest już decyzja prezydenta miasta Chorzów pozwalająca właścicielom przedsiębiorczej spółki na działce w ciągu ulicy Bytkowskiej na wycięcie 1327 drzew, większości posadzonych w latach 50-tych i 60-tych podczas budowy parku WPKiW.

Przedsiębiorcy kupili prawo do tej głównie zalesionej 4,8 hektarowej działki w końcu 2017 roku za okolo 7,5 miliona złotych, by najpierw teren zrównać z ziemią a potem zaproponować budowę upragnionego, cichego i nadzwyczaj ekologicznego osiedla, które rozwiązać ma miastu Chorzów wszystkie niemal problemy mieszkaniowe i finansowe. A jak dalej radni miasta Chorzów będą się upierać, że nie dadza na to zgody – to kompleks obiektów handlowo-usługowych z parkingami.

Jak to osiedle miałoby zrekompensować utratę tej zielonej dziś przestrzeni, o którą chodzi ludziom zmartwionym takim bezsensem.

Ano tak: betonowe 5-9 piętrowe betonowe bloki ( część przyszłych mieszkańców wystawionych na hałas i oddziaływanie zanieczyszczeń tworzonych przez ruch samochodowy na ul.Bytkowskiej, z drugiej strony leśna strefa Parku, głownie zwierzęta zagrożona przez człowieka,który wdarł się na ich teren), betonowe wykostkowane chodniki, drogi wewnętrzne i parkingi naziemne ( nie wszystkie boowiem zmieszczą się pod ziemią), obiekty na składowanie odpadów, może jakiś placyk zabaw w pełnym słońcu z zielenią niską; biedne,jeżeli się wogóle zmieszczą sadzonki drzew, a w końcu min. 1500-2000 samochodów codziennie wyjeżdżających na zatkaną ul.Bytkowską.

Nie zrekompensują tego nawet nowe nasadzenia kilkuset sztuk żywotnika zachodniego o wysokości 80-100cm oraz 360 drzew różnego gatunku obwodzie minimalnym 6-13 cm mierzonym na wysokości 1 metra (jak stanowi decyzja) oraz inne pomysły typu trawa i ule na dachach bloków, ścianki z zielenią niską itp.

Zanim te drzewa wyrosną i dadzą środowisku,to co w drzewach najlepszego minie co najmniej jedno pokolenie czyli 20-30lat. A żyć trzeba tu i teraz.

PS. W raporcie o stanie miasta Chorzów za rok 2018 czytamy na stronie 177:

cyt. " Miasto posiada wystarczajaco duzo terenów przeznaczonych w planach zagospodarowania pod budownictwo mieszkaniowe. Okreslone w tych planch parametry zabudowy i zasady urzadzania terenów , dopuszczenia oraz nakazy daja gwarancję, że nowe budownictwo ma szanse wpisać się w otoczenie i stanowić jedność z historyczną zabudową Chorzowa.

Specustawa mieszkaniowa miała ułatwić realizację budownictwa mieszkaniowego, stanowi jednak duże zagrożenie dla harmoniii ładu przestrzennego."

Jak te zapisy mają się do odmowy Prezydenta w sprawie załatwienie wniosku organizacji społecznych o zamianę działki GPS, na inną na której inwestor mógłby z powodzeniem zrealizowac swoje cele biznesowe zwiazane z budownictwem mieszkaniowym dla Chorzowian.

Natomiast ostanie zacytowane zdanie to strzał w dziesiatkę. Realizacja budowy osiedla na Targowej w ciagu ul. Bytkowskiej stanowi duże zagrożenie dla harmonii i ładu przestrzennego!!

Trzeba mieć wyjątkowo dużo cierpliwości, by odszukać historyczne już, sprzed kilkunastu lat wypowiedzi i poglądy urzędników, radnych i decydentów, będące wówczas w zamysłach , które teraz próbują się zrealizowac na naszych oczach. Potwierdza to, że czarne scenariusze dla części historycznych, ale także i obecnie administrowanych przez Park terenów parkowych mogą się ziścić. A wszystko za sprawą tzw. "urzędników diabła", którzy za nic mają tą wyjątkową dla wszystkich Ślązaków przestrzeń parkową. Warto więc było pokusić się o przegląd protokołów z sesji rady miasta i innych dokumentów, by wiedzieć o co już wówczas chodziło .

I tak wracając do lat 2004-2005 "urzędnicy diabła" działając z dyspozycji decydentów wspólnie z radnymi decydowali o miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego gminy Chorzów.     W odniesieniu do Parku przeważały głosy, że wykorzystując krytyczną jego sytuację, ponieważ  stracił finansowanie z budżetu możnaby zmienić przeznaczenie części terenów parkowych i dać szansę deweloperom na budowanie na terenach parkowych domów, mieszkań ( bo to miałoby wzięcie) lub zagospodarować pod usługi ( cokolwiek by to nie znaczyło). W końcu, by nie sprzyjać aż tak otwarcie budowniczym stanęło na usługach, tyle, że słabo zdefiniowanych nie mających nic wspólnego z ideą i funkcjami parkowymi. Nikomu nie przyszło wówczas do głowy, by historyczne granice parku wyznaczone podczas jego budowy uznać za święte i nienaruszalne.

W latach 2012- 2013 głównie ci sami "urzędnicy diabła" tyle, że na wyższych już stanowiskach wspólnie z chorzowskim decydentem przygotowywali wnioski do Wojewody o przekazanie Miastu Chorzów terenów Ośrodka Postępu Technicznego/ Międzynarodowych Targów Katowickich, bo jest pomysł na rewitalizację terenów targowych, projekty i fundusze zarówno na odtworzenie targów, budowę Centrum Nauki i podobnych przedsięwzięć. Decydent wielokrotnie udzielał także na ten temat wywiadów ( "najciekawszy" z dnia 24 września 2013 w Dzienniku Zachodnim). Do roku 2015 Wojewoda opierał się tej pokusie, natomiast w 2016 już nowy działając za podszeptem i manipulacją tym razem "urzędników diabła" Urzędu Wojewódzkiego zgodził się najpierw na sprzedaż zalesionej działki będącej własnością Skarbu Państwa przy ul.Targowej 4, a poźniej na przekazanie i oddanie w wieczystą dzierżawę pozostałych działek i obiektów MTK.

Zapewne żaden z tych urzędników, nie dźwignął się z fotela, by sprawdzić jak wygląda działka, która ma "pojść pod młotek", gdzie jest położona, jaka jest jej wartość przyrodnicza itd. i nie zasugerował Wojewodzie, żeby odstąpił od sprzedaży i dogadał się, by zwrócić ją Parkowi. Ale na takie sumienne i merytoryczne działanie urzędnicze trzeba mieć odwagę. Wiadomo także, że decyzji na takich szczeblach nie podejmuje sam decydent, tylko robi to na wniosek, raport, ocenę sytuacji przedstawianej przez urzędnika, często dyrektora departamentu czy wydziału. Chcielibyśmy taki dokument zobaczyć zanim uznamy, że błąd popełnił wprost wojewoda.

Potem już poszło szybko.

Nie doszły do skutku dwa przetargi na sprzedaż działki 1065/68 z tego powodu, że chorzowscy urzędnicy w tym pędzie dopuścili się szeregu niedociągnięć w ich przygotowaniu. Kontrola Urzędu Wojewódzkiego w dniach 10-11.10.2016 nie pozostawiła w tym względzie żadnych wątpliwości i oceniła negatywnie legalność i rzetelność działań podejmowanych przez prezydenta Miasta Chorzów, wykonującego zadanie z zakresu administracji rządowej (źrodło BIP- kontrole zewnętrzne).

Krótko po tym jeszcze przed kolejnymi przetargami sprzedaży - Rada Miasta Chorzów na wniosek prezydenta podjęła uchwałę nr 579/17 w sprawie przystąpienia do zmiany miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego miasta Chorzów, w tym terenu byłego OPT/MTK.

Gdy w październiku 2017 doszła do skutku umowa sprzedaży działki 1065/68 dopiero co powstałej i zarejestrowanej spółce  , w marcu 2018 uchwałą nr 874/18 zmieniono miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego w tym m.in. sposób zagospodarowania terenów MTK. Istotą tej zmiany jest to, że dopuszczono tam "budowę obiektów małej architektury oraz nowych budowli o wysokości nieprzekraczającej 18 m". Dlaczego ?

Czy wszystko co dzieje się w tej sprawie jest tylko naszym wymysłem? Czy można to jakoś poskładać?

      Jest las, śpiewają ptaki, uwijają się przy gniazdach, dziuplach i szczelinach, ponumerowane i opasane taśmą drzewa budzą się do życia, jedne już wypuściły nieśmiało liście, inne w pąkach, krzewy zielone, w poszyciu spod ubiegłorocznych liści wychylają się nowe roślliny to poszycie tworzące. A to wszystko przy ulicy Bytkowskiej na granicy Chorzowa, Siemianowic i Katowic.
Las parkowy, najbardziej cenny przyrodniczo, jest taki sam na ogrodzonej częściowo działce inwestora jak i za ogrodzeniem stanowiąc całość i dowód na to, że teren wzdłuż ulicy Bytkowskiej to zdecydowanie teren historycznie należący do Parku WPKiW/Śląskiego. Ponad pięćdziesięcioletnie dziś drzewa różnych gatunków zostały nasadzone podczas zagospodarowywania tej części parku.
    
I taki oto teren został wyłączony z przestrzeni publicznej i sprzedany prywatnemu inwestorowi pod usługi. Te dwa fakty: tj. wyłączenie z przestrzeni publicznej i sprzedaż pod usługi, śmiemy twierdzić, sa skandalem. Pytanie: kto to zrobił?  Prezydent m.Chorzów twierdzi, że to był teren Skarbu Państwa, na sprzedaż którego zgodę wydał wojewoda śląski. Kto zatem o tą zgodę występował a potem przeprowadził przetarg na sprzedaż? Czy A. Kotala poinformował wojewodę o wartościach przyrodniczych tej działki, czy sprawdzili to urzędnicy wojewody, itd. ?
      A plan jest taki. Ponad 4 hektary silnie zadrzewionego terenu ma zostać wykarczone do zera,by postawionych zostało tam 6 marketów i zbudowanych kilkadziesiąt miejsc parkingowych. I odrazu dodajmy, że nie jest lepszym rozwiązaniem wybudowanie tam kilkunastu bloków mieszkalnych.
Czy pozwolimy na to, by na skutek, przyjmijmy tylko, błędnych decyzji urzędników ten plan się ziścił i w środku aglomeracji zniknęło z powierzchni ziemi ponad 4 hektary życiodajnej zieleni? Pytanie wydaje się retoryczne.

     Zgoda na zabudowę marketami lub osiedlem zadrzewionej działki sprzedanej spółce GPS byłaby pierwszym krokiem do parcelacji kolejnych terenów Parku. Najpierw terenu po obiektach OPT/MTK sprzedanego na prędce ATAL-owi we wrześniu i listopadzie 2018 r, póżniej terenu po ogrodnictwie przy Siemianowickiej, także dwunastu hektarów terenu bukowiska przy Złotej, które szkodnik Godlewski obiecał inwestorowi Wesołego Miasteczka, terenu po ogródkach na tyłach Agnieszki, po GKSie. Może jeszcze dzierżawiony teren bezprawnie ogrodzonego w środku Parku , zapuszczonego Marysinego Dworu, a może Pola Marsowe?Czy ktoś może powstrzymac to szaleństwo?
Po pierwsze - Andrzej Kotala, ale wątpię, bo nie widzi w tym interesu, choć interes społeczny jest bezsprzeczny. Poza tym cały czas wypiera się, że działka GPS to nie były teren m. Chorzów tylko skarbu państwa - został sprzedany. Tyle tylko, że przez jego urzędników, niestety za zgodą wojewody. List otwarty do prezydenta Kotali o podjęcie rozmów z inwestorem w sprawie zamiany działki na inną z zasobów miasta narazie pozostaje bez echa. Z ust rzeczniczki dowiadujemy się, że taka zamiana spowodowałaby straty dla miasta, które nawiasem zadłużone ponad miarę. Strat dla życia ludzi się nie liczy.
Po drugie – Gospodarze Regionu tj. Wojewoda i Marszałek, do których w imieniu 7 stowarzyszeń i społeczności wystąpiliśmy, by podjęli działania i decyzje pozwalające zrealizować zamianę działek i przejęcie spowrotem w granice Parku działki GPS i nie tylko. Wojewoda mógłby tym samym naprawić błąd zaufania do swoich urzędników i prezydenta Chorzowa, gdy ten ostatni przedstawiał plany zagospodarowania terenów po OPT/MTK ( odtworzenie targów, budowa Śląskiego Centrum Nauki itp). Marszałek miałby szanse ulokować w Parku Śląskim na terenach po OPT/MTK obiekt Akademii Bioróżnorodności, nie budując go w samym centrum Parku, nie ograniczając tym samym parkowych terenów zielonych. Mógłby także zrealizować inne cele okołoparkowe np. tanią bazę hotelową dla młodziezy odwiedzajacej Śląskie Centrum Nauki budowane przy Planetarium, itp.
Po trzecie - zdecydowany opór społeczny przeciwko szantażowi spółki Green Park Silesia, która po wycięciu 1200 drzew zamierza swoją działkę zabudować budynkami handlowo-usługowymi ( spożywczy, drogeria, sklep sportowy z siłownią, sklep meblowy, sklep rtv-agd i market budowlany) wraz z kilkudziesięcioma miejscami parkingowymi. Chce nam udowodnić, że skoro nie było zgody na osiedle z 16 budynkami to wybudują 6  marketów. Ani jedno ani drugie nie może tam stanąć, byłby to bowiem gwałt na przyrodzie i ludziach zamieszkujacych tereny przyległe do Parku. Dlatego nasz sprzeciw musi mieć charakter nieustanny .
Ostatnia deska ratunku to ustawowe zabezpieczenie terenów parkowych i jego otuliny przed parcelacją i zabudową mieszkaniową i inną nie związaną z funkcjami Parku. Mamy nadzieję, że działanie w tym zakresie stowarzyszeń i społeczności przyniesie efekt.

      Najpierw urzędujący poprzednio marszałek wspólnie z urzędującą panią prezes wymyślili co trzeba w Parku zrobić, by uszczęśliwić użytkowników. Zrobili do za biurkami, odgrodzonymi od społeczników i użytkowników sekretarkami i asystentami, by broń Boże im w tych rozmyślaniach nikt nie przeszkadzał. No i wymyślili. Najczęściej dobrze brzmiące tytuły projektów, bez szczegółów i bez uwagi na to, czego od lat oczekują mieszkańcy okolicznych miast najczęściej korzystający z uroków Parku oraz jego miłośnicy.
W Planie Modernizacji okazało się, że nie będziemy się bawić w rewitalizację kultowego kąpieliska Fala w jej dotychczasowym miejscu, a ewentualnie zbudujemy nowy basen przy ul. Siemianowickiej. Pomysł oczywiście poddał pod rozmyślania poprzednich decydentów ich partyjny kolega A Kotala znany między innymi ze sprzedaży znajdującej się w historycznych granicach Parku, z zasobu skarbu państwa, zalesionej działki przy Targowej 4 - spółce o wdzięcznej nazwie Green Park Silesia.
To co w takim razie na Fali ? Ponoć - Park Wielu Pokoleń. Co to oznacza ? - żaden z mieszkańców czy społeczników nie wie , ale nie godzi się, by ten kultowy obiekt zniszczyć i zlikwidować. Wykorzystując środki europejskie przeznaczone na projekt pn. Park Wielu Pokoleń należy pozostawić Falę i wyremontować jako otwarte kąpielisko, uzupełnione o nowoczesne wodne place zabaw dla maluchów, siłownie dla rodziców i seniorów, boiska do siatkówki itp. itd. I oto mamy miejsce zabaw dla wielu pokoleń - od malucha po seniora. Są przykłady wielu świetnie wyremontowanych kąpielisk otwartych - Bugla w Katowicach, Skałka w Świętochłowicach itp. Także w innych miastach przystępuje się do rewitalizacji kapielisk otwartych, wykorzystujac do tego celu nowoczesne technologie i rozwiązania.
A podobno wszystkie przedsięwziecia w ramach Planu modernizacji Parku, na które pozyskano 226 milionów zł miały być konsultowane z mieszkańcami i organizacjami, które ich reprezentują ( patrz Gazeta Parkowa, strona internetowa Parku) ? Ale te obietnice były przed wyborami samorządowymi.
Czy coś się zmieniło?
Na razie słyszymy, że wielokrotnie zbierał się Komitet Sterujący, jego członkowie objechali Park, by poznać miejsca, gdzie mają być realizowane projekty. My nie musimy tych miejsc objeżdżać, bo je znamy dokładnie, wiemy , co powinno się zrobić, by Park odzyskał blask. W piątek 15 marca br przedstawiciele Komisji Europejskiej byli w Parku w tej sprawie i zachwycili się rozmiarem Parku i jego projektem.
Ale co nam z tych zachwytów urzędników, tym razem europejskich, skoro cały czas brakuje płaszczyzny konsultacji społecznych, uważnej, merytorycznej rozmowy decydentów z przedstawicielami zwykłych ludzi, użytkowników i miłośników Parku, którzy ten Park znają i kochają.
ps. Wskazany tu przykład Fali nie jest jedynym tematem budzącym kontrowersje, ale do tego jeszcze wrócimy.