Opublikowany na tej stronie  artykuł  "Nasze małe ambergold" wywołał burzę, w wyniku której zasypywani jesteśmy coraz to nowymi informacjami. Opisując zależności  pomiędzy parkiem śląskim, a niektórymi firmami   wskazano nawet na sprawy  parku nie dotyczące, które z kolei stowarzyszenia nie interesują. Obiecujemy nimi zainteresować współpracujące z nami media.
Z   przykrością  wracamy   do wypowiedzi Pana Prezesa  na sesji Sejmiku i Rady Miasta w Chorzowie, gdzie wymieniony poinformował radnych, że wartość zakupu karuzeli "Filiżanki" wynosi 250 tysięcy PLN. Kilkanaście  dni  temu  rzecznik parku  w artykule A. Malinowskiej w Gazecie wyborczej ujawnił, że     karuzela    kosztuje  160 tysięcy     euro (ponad 600tyś. zł). Żonglowanie   kwotami przypomina  scenę z   kabaretu "Tey" i sakramentalne    pytanie : "a dla kogo ten wywiad.., jeżeli dla dziennika  telewizyjnego, to bez Kozery powiem  pięćset". Skąd te różnice ? To chyba   reguła związana z odbiorcą informacji.
       Podobnym przykładem jest budowa tras biegowych, gdzie wydano więcej   niż   zakładano. 

  Różnica to   jakieś tam 320 tysięcy PLN ( źródło Gazeta Wyborcza). Skoro budowę    metra   wstrzymała woda, to w parku wpływ na  wzrost ceny  mogły   mieć    biegające    dziki. W tym wypadku przestaliśmy się dziwić w momencie uzyskania     od    jednego z    naszych współpracowników informacji dotyczącej podmiotu  realizującego inwestycję. Założenie podobnych operacji jest jedno: "za miesiąc, czy za rok nikt nie będzie pytał ile to kosztowało". A nawet jak spyta można mu wcisnąć każdy kit. Pan rzecznik brak informacji  o budowie ścieżki na    stronie    internetowej parku tłumaczy groteskowo: "inwestycja została zakończona, a materiał dot. przetargu usunięto ze strony". Pan prezes powinien od czasu do czasu zajrzeć do BIP-u  UM Katowice, by   zobaczyć jak  wygląda   profesjonalizm. Wtedy rzecznik nie będzie    się    musiał ośmieszać.
       Panie   rzeczniku na profesjonalnych stronach, w zakładce "BIP"  bez    problemu    można   znaleźć informacje    o minionych przetargach, o wyborze    najkorzystniejszej    oferty,    zamówień    poniżej 14tyś euro itp. Próżno szukać podobnych     treści   na   stronie Parku Śląskiego.  Coraz częściej spotykamy się z pytaniem: " Kiedy skończy się dojenie parku?"  Okazuje się bowiem, że Park Śląski sponsoruje również ZOO. Jak wynika z informacji pracowników Wesołego Miasteczka zarząd  parku zakupił bilety wstępu do ZOO, które były dodawane do wejściówek . Nieoficjalnie   mówi się o kilku tysiącach. Uzyskane informacje potwierdziliśmy u byłego dyr.  Wesołego Miasteczka Daniela Heinsta, który   jednak   nie był
w stanie określić skali zakupionych biletów.  Biorąc pod uwagę, że ZOO jest jednostką budżetową Województwa Śląskiego posunięcia tego typu są co najmniej dziwne tym bardziej, że dyrektor Jolanta    Kopiec    jest    członkiem formacji będącej w sejmikowej opozycji.
        Analizując różne dostarczone    nam    informacje   możemy    wyciągnąć jedyny słuszny wniosek. Zarząd parku zaczyna potykać się o własne nogi. Pan Godlewski    mając   za    nic     obowiązujące    prawo potwierdza tezę o "naszym małym ambergold".